Blog

Czy da się umrzeć na próbę?

06-11-2023

Czy da się umrzeć na próbę?

Deszczowe, niedzielne popołudnie natchnęło mnie do pisania. A ponieważ jestem Wam winien relację ze szkolenia z moim studentem od pogrzebów… czas zaczynać.

Jak pamiętacie w ostatnim wpisie opowiadałem o Pawle, który zadzwonił do mnie z prośbą o szkolenie, ponieważ przygotowuje mowę pożegnalną. Paweł postanowił zajmował się świeckimi pogrzebami. Był w tym naturszczykiem, a ja byłem ciekaw co z tego wyjdzie. Na potrzeby szkolenia, niczym doktor Frankenstein, stworzyłem postać Marka. Nie był potworem, a jedynie zwykłym, randomowym gościem z rodziną, psem i traumatyczną przeszłością. Żeby Paweł nie miał za łatwo, na potrzeby szkolenia, „podrasowałem” życiorys zmarłego. Kumpel Marka zginął na motocyklu, kiedy obaj mieli po 20 lat. Była to jego trauma, która towarzyszyła mu, aż do śmierci w wyniku wypadku samochodowego w wieku 70 lat. Wiem, mam nierówno pod sufitem… Byłem ciekaw jak Paweł poradzi sobie z tym „wyzwaniem”. Życiorys nie mógł być banalny, trzeba było w nim lekko namieszać.

Paweł przygotowywał się dwa tygodnie. Kiedy spotkaliśmy się, aby zobaczyć jak poradził sobie z zadaną pracą domową, widziałem stres w jego oczach, a w głosie wyczuwałem drżenie. Głos mu się lekko załamywał, ale nie z powodu tego, że aż tak dobrze wczuwał się w rolę, bardziej ze względu na tematykę naszego szkolenia i z powodu tego, że robił to pierwszy raz. Kilkukrotnie brakło mu oddechu na końcu frazy, dreptał w przód i w tył, ewidentnie nie był sobą… Obaj zrozumieliśmy wówczas, że sztuka mówienia o zmarłym nie jest prosta, mimo że mówisz o kimś zupełnie Ci obcym, a do tego wymyślonym. Pracując nad takim tekstem mimowolnie stajesz się członkiem rodziny swojego bohatera. Zaczynasz go poznawać. Odkrywasz jego życie, pierwszą miłość, czasy szkolne, traumę z młodości, historię o tym jak poznał przyszłą żonę, narodziny pierwszego dziecka, przygody w pracy, pasję, ale też i słabości itd. Jak o tym wszystkim mówić? Jak w imieniu rodziny przekazać te wszystkie emocje?

To było jedno z najtrudniejszych dla mnie szkoleń. Uczyłem go mówić poprawnie, pracować głosem, budować emocje, zadbać o mowę ciała, o gesty, jak używać umiejętnie pauzy, jak poprawić mimikę. Starałem się, aby ten przekaz wyglądał spójnie i wiarygodnie.

Paweł podjął się trudnego zadania i wierzę, że da radę. Jeżeli tylko zastosuje się do moich wskazówek, to wierzę że będzie dobrym mistrzem ceremonii. Czy nam się udało? Zobaczymy. Jesteśmy umówieni na jego prawdziwy „pierwszy raz”, na prawdziwą historię człowieka z krwi i kości, kogoś kto nie powstał w cudzej wyobraźni. I wiecie co, nie mogę się już tego doczekać…

Foto: unsplash.com.

 

Wróć do bloga

© 2024, Remigiusz Małecki realizacja: adm-media.pl