Blog

Czy leci z nami pilot?

18-04-2017

Czy leci z nami pilot?
O tym jak wielką siłą jest dziś Internet nie trzeba chyba już nikogo przekonywać. Dzięki kanałowi BBC na Youtube brytyjskiego profesora Roberta Kelly`ego poznał cały świat. Kilka milionów wyświetleń zdobył jego wywiad „na żywo”, który został zakłócony nagłym i niespodziewanym wtargnięciem do pokoju jego dzieci oraz przerażonej sytuacją małżonki. Czy jego reakcja była prawidłowa czy mógł zachować się inaczej?
 

Z punktu widzenia wystąpień publicznych:

1. Nie przerwał wywiadu i nie wyprowadził dzieci z pokoju ponieważ… był niekompletnie ubrany. Na górze było ok: marynarka, biała koszula i krawat, za to na dole tylko krótkie spodenki, które uniemożliwiały mu inną reakcję. W takiej sytuacji jedynym co mógł zrobić była bezskuteczna próba odsunięcia córki od siebie i kamery. BRAWO!
2. Wyobrażacie sobie jaka byłaby reakcja, gdyby pokazał się światu w marynarce i… szortach?! Jego profesorski autorytet w parę sekundy ległyby w gruzach. BRAWO!
3. Nie spanikował. Pewnie wiele osób na jego miejscu błyskawicznie wyłączyłoby komputer. Na szczęście prof. Kelly wykazał się dużym profesjonalizmem. Mimo z trudem utrzymywanej powagi profesjonalnie kontynuował dalszą rozmowę. Ekstremalny test na opanowanie zdał celująco. BRAWO!
Jedyny MINUS to przygotowanie. Prof. Kelly nie przewidział co się może wydarzyć (a z dziećmi w domu może wydarzyć się wszystko) i np. nie zamknął się od środka w pokoju. A dlaczego jego małżonka nie dopilnowała dzieci? Po prostu była zajęta oglądaniem męża w TV .. i tak oto katastrofa gotowa.
 

Podsumowanie:

Prof. Robert Kelly na kilka dni, może tygodni stał się nieświadomie gwiazdą Internetu. Do niedawna zapewne nieliczna grupa osób kojarzyła go jako eksperta BBC. Dziś zna go już kilka milionów ludzi na całym świecie! Takiej „sławy” nie dałaby mu żadna telewizja!
Dodatkowo, jemu oraz jego rodzinie należy się duży plus i słowa uznania za to, że kilka dni po ukazaniu się filmiku w sieci udzielili wywiadu w BBC, w którym w zabawny sposób i z dystansem opowiedzieli o tej sytuacji. Małżonka również mogła opowiedzieć o całym tym zajściu ze swojej perspektywy.
Kto nie widział polecam: https://www.youtube.com/watch?v=zZN...
A tu filmik z całą rodzinką: https://www.youtube.com/watch?v=PLM...
 

Moja historia:

P.S. O tym jak trudne i czasem bardzo stresujące bywają relacje „na żywo” przekonałem się osobiście kilka lat temu pracując w Radiu Złote Przeboje w Lublinie. Czekała mnie popołudniowa rozmowa telefoniczna z dziennikarzem Radia TOK FM. Mieliśmy rozmawiać o oryginalnym pomyślę jednego z producentów makaronów na Lubelszczyźnie. Pech chciał, że akurat tego dnia byłem sam w domu z kilkuletnim synkiem. Małżonka była jeszcze w pracy. Niestety tego samego dnia oczekiwałem również, na dostawę nowego łóżka dla juniora. A warto dodać, że mieszkałem wówczas na trzecim piętrze w bloku bez windy. Kiedy przyjechał kierowca wystawił mi paczkę przed klatkę i odjechał. Chcąc nie chcąc sam zacząłem z mozołem wciągać łóżko na górę. Kiedy byłem w połowie drogi ledwo dysząc, nagle zadzwonił telefon. Pomyślałem sobie, o kurdę zadzwonili wcześniej!
Błyskawicznie wpadłem do mieszkania i… do dziś nie wiem, jak ja tę relację zrobiłem. Nic nie pamiętam. Spokojny, miarowy oddech odzyskałem dopiero po wszystkim. Na szczęście redaktor prowadzący nie spytał dlaczego tak dyszę… gdyby spytał nie wiedziałbym kompletnie jak wybrnąć.
 

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera, a jako pierwszy dowiesz się o nowościach na moim blogu.

 

Wróć do bloga

© 2025, Remigiusz Małecki realizacja: adm-media.pl