Blog

Koncentracja, głupcze!

04-10-2018

Koncentracja, głupcze!

W sobotę, 29 września 2018 roku po raz kolejny przekonałem się jak ważne jest skupienie w działaniu. Doceniłem też zalety płynące z próby i powtórek. I o tym wszystkim będzie ten wpis. Gotowi? No to jedziemy!

Dzień zapowiadał się bardzo długi. Rozpocząłem go o godzinie 6.00 poranną kawą. Czekał mnie kurs do Rzeszowa, gdzie miałem poprowadzić „11. Kongres sieci sklepów ABC” dla marki Eurocash cash&carry. Po kawie i lekkim śniadaniu ruszyłem w trasę. Na godzinę 12.00 zaplanowana była próba, którą zaproponował klient. Ponieważ lubię sobie dużo rozmyślać podczas jazdy, analizować event krok po kroku, wreszcie rozkoszować się urokami pięknych krajobrazów wyjechałem z domu o 8.00. Muszę się przyznać, że nigdy nie lubiłem prób. Zawsze uważałem je za stratę czasu. W końcu event to nie spektakl w teatrze, żeby ćwiczyć co i jak się powie, jak się zachować czy jaki zrobić gest lub minę. Byłem przekonany, że wystarczy jedynie dobre przygotowanie i scenariusz, aby każdy wiedział co i jak…

Czujność na trasie ważna rzecz

Podróż do Rzeszowa przebiegła bez większych zakłóceń, no może poza nerwowym hamowanie tuż przed jednym z przejazdów kolejowych. Zagapiłem się na tory i mało brakowało, abym skończył na zderzaku jadącej przede mną Mazdy. Zdążyłem! W stolicy Podkarpacia byłem o 11.00, a zatem miałem jeszcze godzinę do próby. Postanowiłem pojechać i zameldować się w hotelu. Przy okazji pozbyłem się z auta dwóch garniturów, butów i innych podróżnych szpargałów. Kongres odbywał się w innym hotelu, niż ten w którym spałem, a zatem włączyłem nawigację i ruszyłem na ulice zaspanego Rzeszowa. Na miejscu okazało się, że próba będzie jednak o 13.00. Kurdę, co tu robić?! Wypiłem szybką kawę i poszedłem przestawić auto zaparkowane na zakazie. Zamieszania ciąg dalszy. Próba - DOBRZE, ŻE BYŁA! - rozpoczęła się... tak, masz rację, z opóźnieniem. Na szczęście dzięki niej dowiedziałem się kto jest kim, co będzie na kongresie, kto będzie na widowni i jak mam rozpocząć.

Odliczanie czas zacząć!    

Niestety próba zaczęła się przedłużać, a ja musiałem jeszcze wrócić do swojego hotelu, przebrać się i wrócić. Nie mogąc już dłużej czekać zerwałem się o 13.45. Następnie szybko do windy, na parking, do auta, pędem do hotelu. Uf! Ogarnąłem się i z pokoju w „pełnym rynsztunku” wyszedłem o 14.15. Event startował o 15.00. Po wcześniejszych perypetiach z parkowaniem tym razem wbijam na miejsca zarezerwowane dla klienta. Kolejny problem z głowy! Zaczęło się wielkie odliczanie.

Bomba tyka…

W pewnym momencie czuję, że zaczyna dopadać mnie lekkie zmęczenie. Koncentracja zamiast w górę, pikuje w dół. Energetyk nie pomaga. Jestem na nogach od 6.00. Za mną trzygodzinna podróż z Lublina do Rzeszowa, dwa kursy z hotelu do hotelu, nerwowe bieganie po parkingu i hotelowych korytarzach, poszukiwanie sali konferencyjnej i jeszcze ta przydługa próba. Za kulisami razem z jedną z organizatorek nanoszę ostatnie uwagi do scenariusza. Co tu jeszcze można dodać, myślę w duchu?! Czytamy pobieżnie scenariusz. Wiadomo, wszystko już dopięte na ostatni guzik! I nagle, kiedy dochodzimy do podsumowania konferencji okazuje się, że pomyliłem jedno z najważniejszych nazwisk! Jak do tego doszło? Zawiniło zmęczenie, pośpiech czy moje roztargnienie? Szybko ustalam fakty. No tak, po powrocie z próby błędnie zapisałem nazwisko jednego z VIP-ów, które poznałem zaledwie kilkanaście minut wcześniej…

Skupienie ponad wszystko

Na szczęście błąd został szybko wychwycony i skorygowany. Gdybym nie zrobił ostatniej powtórki konsekwencje pomyłki na scenie byłyby łatwe do przewidzenia. Konsternacja wśród widowni, niesmak klienta i organizatora. W branży eventowej pomyłka w nazwisku to jeden z grzechów głównych! I tak w kilka chwil całe tygodnie przygotowań poszłyby jak krew w piach, cytując klasyka. Szansa na kolejne zlecenia prysłaby jak bańka mydlana...

Podsumowanie. Pisałem o tym już wiele razy, ale powtórzę to jeszcze raz. Zawsze rób wszystko, aby być w 100% skoncentrowanym na tym co robisz tu i teraz. Staraj się, aby nikt i nic cię nie rozpraszało i dekoncentrowało (np. włączony telefon). A jeżeli jest taka możliwość ZRÓB z kimś PRÓBĘ, aby mieć drugą parę oczu i uszu! Pozwoli ci to uniknąć niepotrzebnych nerwów i stresów podczas eventu, szkolenia czy biznesowej prezentacji.

Powodzenia!

Jeżeli kręci Cię scena, chcesz przeżyć niesamowitą przygodę, poznać ciekawych i znanych ludzi, a przy okazji pokonać tremę, zapraszam Cię do mojej "Akademii konferansjera".

Photo by Unsplash.com

Wróć do bloga

© 2024, Remigiusz Małecki realizacja: adm-media.pl