Po raz kolejny za tytuł najnowszego wpisu posłużył mi cytat z popularnego przed laty programu rozrywkowego w pewnej stacji telewizyjnej. Zabawa polegała na tym, że uczestnik miał tylko minutę, aby wykonać określone zadania. Dzięki temu zbliżał się małymi krokami do nagrody głównej tj. miliona złotych. Co to ma wspólnego z wystąpieniami publicznymi, pewnie teraz zapytasz? Ano ma i to wbrew pozorom całkiem sporo. Ale od początku.
Houston mamy problem!
"No dobrze. Jesteśmy w windzie. Posłuchajmy twojej prezentacji. Poczułam, że robi mi się gorąco. Zaschło mi w ustach. Mając świadomość, że znalazłam się w tej maleńkiej przestrzeni nie z jednym, lecz trzema wybitnymi naukowcami, zaczęłam mówić - a raczej słowa zaczęły wytaczać mi się z ust. Już pod koniec pierwszego zdania wiedziałam, że idzie mi źle. Słyszałam, jak mówię coś w rodzaju: "No więc... och, zaraz, zanim to wyjaśnię...". Z trudem nadążałam za własnymi słowami. A gdy dotarła do mnie świadomość nieuchronnej klęski, straciłam zdolność myślenia o czymkolwiek innym niż obezwładniający lęk. Przekonana, że przekreślam swoje szanse nie na jednej, lecz na trzech uczelniach - a jeszcze na tych, gdzie wykładali najbliżsi współpracownicy tych profesorów - wpadłam w panikę. Wszystko uściślałam. Ciągle chciałam zaczynać od początku. Nie było najmniejszych szans, że zdążę w czasie na wjechanie na dwudzieste piętro, gdzie miała się odbyć kolacja. Gorączkowo wodziłam wzrokiem od idola do idola, wypatrując jakiegoś błysku zrozumienia, mikrowyrazu wsparcia, aprobaty, empatii, czegokolwiek. Byle czego. Byłam zdesperowana.
Wreszcie drzwi się otworzyły. Dwoje pasażerów pospiesznie uciekło ze spuszczonymi głowami. Trzeci - ten, który poprosił mnie o prezentację - przestąpił próg, stanął na pewnym gruncie, odwrócił się do mnie i powiedział:" To była najgorsza prezentacja windowa jaką kiedykolwiek słyszałem...". Drzwi się zamknęły. Osunęłam się po ścianie mojej windowej celi i skulona w pozycji płodowej zjeżdżałam coraz niżej i niżej - z powrotem do holu. Mimo jednoznacznej krytyki odczułam lekką, ale przelotną ulgę… Jak to możliwe, że nie udało mi się powiedzieć nawet jednej mądrej rzeczy na temat, który zgłębiam od ponad czterech lat? Jak mogłam do tego dopuścić?”.
To fragment znakomitej książki Amy Cuddy. Dlaczego ówczesnej doktorantce, a dziś szanowanej pani profesor psychologii społecznej nie udała się prezentacja windowa? Czym w ogóle jest owa prezentacja?
Jeżeli do tej pory nie spotkałaś/eś się z „elevator pitch” to wiedz, że ta forma prezentacji narodziła się w Kalifornii. Tam określa się tym terminem czas jaki musi/powinien wystarczyć np. młodym inwestorom czy scenarzystom filmowym, aby w czasie jazdy windą z parteru na najwyższe piętro (od 20 s. do minuty) zdążyli przedstawić potencjalnemu inwestorowi swój genialny pomysł na biznes i/lub na film. Kto dobrze się do tego przygotuje często wygrywa, ale niestety są też i tacy którzy jak Amy Cuddy „dają ciała” po całości.
Poznaj piękną Aidę
Jak zatem możesz się ustrzec błędów pani psycholog? Pomóc w tym może ci AIDA, rozwiązanie znane od wielu lat w marketingu, a stosowane w celu określenia zasad postępowania klienta z danym produktem. Litery w tym akronimie oznaczają:
A - attention (uwaga) - przykucie uwagi odbiorcy,
I - interest (zainteresowanie) – zainteresowanie go,
D - desire (pożądanie) - wywołanie pożądania,
A - action (działanie) - wezwanie do akcji/działania.
I tu wracamy do pytania postawionego na początku. Uważam bowiem, że zasady AIDA możesz przenieść także na grunt wystąpień publicznych. Na tym szablonie możesz zbudować każdą prezentację biznesową, przemowę do pracowników, speech motywacyjny do kadry zarządzającej czy wykład akademicki. Przy dobrym przygotowaniu jesteś w stanie każdy temat odpowiednio opakować i sprzedać z sukcesem swoim słuchaczom. Ważne tylko, abyś wszystko dobrze wcześniej przemyślał, rozpisał na kartce (widząc wady i zalety) i porządnie na koniec przećwiczył! Amy Cuddy tego nie zrobiła, mimo że mówiła o czymś czym zajmowała się kilka lat. Jeśli nie chcesz pójść w jej ślady, zacznij pisać swoją „elevator pitch” już teraz.
Foto: https://unsplash.com
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera, a jako pierwszy dowiesz się o nowościach na moim blogu.