To był bardzo nietypowy telefon. Niedawno zadzwonił do mnie człowiek z prośbą o szkolenie z wystąpień publicznych. Odpowiedziałem, że jak najbardziej mam termin, pasował nam obu. Ale jak zawsze zapytałem na koniec do czego jest mu potrzebne to szkolenie? Odpowiedział, że do… mowy pogrzebowej. Lekko mnie zatkało. Nie wiedziałem jak zareagować. Takich klientów jeszcze nie miałem. Głupio mi było dopytywać, ale że co, że kto, że jak, że kiedy…?
Odparłem ok i zakończyliśmy rozmowę. Sam byłem ciekaw co z tego wyjdzie. Cały czas do spotkania myślałem, co i jak mogę nauczyć człowieka w takiej sytuacji. Mowa pogrzebowa? Tego się nie trenuje tygodniami, to tu i teraz jest potrzebne. Jak zrobić to dobrze, delikatnie, aby nikogo nie urazić? Czego mogę tego człowieka nauczyć w tak krótkim czasie? Te myśli kotłowały mi się w głowie, aż do spotkania. A potem jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, ze mój klient chce się zajmować świecką ceremonią pogrzebową. Szczerze, nigdy wcześniej o tym nie słyszałem, nie uczestniczyłem w czymś podobnym. A ponoć „ta robota” ma przyszłość…
Podczas spotkania, nazwijmy go, Paweł wszystko mi wyjaśnił, jak to wygląda i jaki ma przebieg taka ceremonia. Ja ze swej strony przekazałem mu wiedzę, jak dobrze się do tego przygotować, jak zadbać o głos, dykcję, mowę ciała. Ważne są w tej pracy aspekty głosowe, że tak się wyrażę. „Gra” głosem, intonacja, raz ciszej raz głośniej, pauza to mega siła itd. Pożegnać zmarłego przed członkami rodziny to trudne zadanie, aby zrobić to właściwie, nie sztampowo, nie po łebkach, nie byle jak bez emocji. Tu wszystko jest ważne. Trzeba się porządnie przyłożyć. Aby przygotować taką mowę pogrzebową potrzebowaliśmy obaj dobrej historii… i tak stworzyłem Marka Nowaka z rodziną, bagażem różnych doświadczeń wzlotów i upadków, aby na końcu tej historii… zabić go w wypadku samochodowym. Wiem, brzmi lekko „creepy”, ale nie było innego wyjścia, żeby mój klient mógł przygotować/przetestować sobie taką mowę pogrzebową przede mną. Po prostu potrzebna była „zwykła” historia, jak kto w życiu. Dobiega właśnie końca czas tej „nietypowej pracy domowej”.
O tym jak wyszło będzie w kolejnym wpisie.
Foto: unsplash.com.